Ponieważ po moim ostatnim wpisie tu i ówdzie pojawiły się głosy, że wreszcie przestałam udawać nadętą intelektualistkę i dokonałam dramatycznego w swej wymowie coming outu, przyznając, że w istocie jestem miłośniczką Haddawaya i Roda Stewarta, czuję się w obowiązku dokonać sprostowania. Otóż: na co dzień nie słucham Scorpionsów ani nawet U2. Słucham Sonic Youth. Podczas ceremonii pogrzebowej proszę mi puścić Fake Plastic Trees.
Z ulgą przyjmuję wiadomość, że zaszło nieporozumienie i jednak nie przestałaś udawać nadętej intelektualistki.